Dzisiejszy artykuł będzie wyjątkowo krótki, ale też
nie ma co się rozpisywać – sprawa jest prosta jak konstrukcja cepa.:)
Otóż nadszedł ten moment, gdy włoski rząd postanowił
w końcu zlikwidować umowę o projekt (contratto a progetto). Jest to jedna z
najważniejszych zmian wprowadzonych ostatnio przez reformę pracy (nazwaną „z
amerykańska” Jobs Act, brrr) i
obecnie pracodawcy nie mają już możliwości podpisywania z nowymi pracownikami tego
typu umowy.
Jak wspominałam w artykule na ten temat, umowa o
projekt jest umową dość kontrowersyjną, gdyż pracodawcy, jak to często bywa,
wykorzystywali ją głównie w celu płacenia niższych podatków i zagwarantowania
sobie możliwości zakończenia w każdej chwili współpracy z danym pracownikiem.
Umowa, która w założeniu miała umożliwić większą mobilność pracowników i dać
kopa rynkowi pracy, stała się symbolem wyzyskiwania pracowników, którzy
wykonywali tak naprawdę normalną pracę najemną, ale bez przywilejów, jakie daje
umowa na czas nieokreślony.
Dlatego też począwszy
od dnia 25.06.2015
r. została zniesiona możliwość podpisywania nowych umów o projekt i pracodawcy
muszą teraz oferować inne formy zatrudnienia, przy czym rząd ma nadzieję, że
będą to umowy na czas nieokreślony (obecnie zwany a tutele crescenti, po wprowadzeniu zmian, o których pisałam tutaj).
Co ze starymi
umowami o projekt?
Jeśli podpisaliście umowę o projekt przed 25 czerwca,
pozostaje ona ważna do końca okresu ważności, ale maksymalnie do końca 2015
roku. Od 01.01.2016 r. umowy skrywające pracę najemną będą musiały
zostać przekształcone w umowy o pracę.
Kryteria określające „fałszywość”
umów o projekt są następujące:
- wykonujecie pracę osobiście
- współpracujecie w sposób ciągły jednym pracodawcą
- wykonujecie na rzecz pracodawcy powtarzające się czynności
- organizacja Waszej pracy podlega wytycznym pracodawcy
- musicie przestrzegać określonych godzin pracy
- pracodawca wymaga od Wam wykonywania pracy w określonym miejscu, np. w siedzibie firmy
Jeżeli pracodawca zdecyduje się na zmianę umowy po 1
stycznia 2016 r., otrzyma „ułaskawienie”
i nie będzie musiał płacić żadnych kar za to, że pracownik, który w rzeczywistości
wykonywał pracę najemną, był zatrudniony na umowę współpracy. Oznacza to między
innymi, że firma nie będzie mogła zostać skazana na wypłatę zaległych
trzynastek, czternastek, odprawy czy zadośćuczynienia za urlop, przy
czym pracownik będzie musiał podpisać odpowiednią ugodę, w której zrezygnuje z
tychże zaległości. Przy okazji pracodawca zostanie zwolniony z konieczności
zapłaty zaległych składek i podatków – jak ułaskawienie, to ułaskawienie.
Dodatkowo rząd przewidział 12-miesięczny okres ochronny dla pracownika, który przez rok od
chwili podpisania umowy na czas nieokreślony nie będzie mógł zostać zwolniony,
chyba że zaistnieje tzw. słuszny powód (giusta
causa).
Do końca 2015 roku pracodawcy mają możliwość skorzystać ze specjalnego "rabatu" na składki na ubezpieczenie społeczne, wprowadzonego przez ustawę - firmy podpisujące w 2015 r. z pracownikami umowy o pracę na czas nieokreślony nie muszą płacić za nich składek przez pierwsze 36 miesięcy.
Wyjątki
Ponieważ nie wszystkie umowy współpracy to umowy
oszukańcze i wyzyskujące pracowników, nowe przepisy zezwalają na podpisywanie
ich (w formie tzw. co.co.co., czyli collaborazioni
coordinate e continuative) również w 2016 roku. Do wyjątków tych należą następujące sytuacje:
- możliwość podpisywania tego typu umów jest zapisana w kontrakcie zbiorowym danej branży (CCNL) – dotyczy to np. pracowników tzw. call center, a więc całej rzeszy osób zatrudnionych na śmieciówkach
- współpracownikiem jest osoba świadcząca „usługi umysłowe”, zarejestrowana w stowarzyszeniu zawodowym (albo professionale) swojej branży – chodzi tu np. o architektów czy prawników
- umowę o współpracę podpisuje się z osobą będącą członkiem zarządu firmy i innych podobnych organów
- współpraca dotyczy działalności na rzecz stowarzyszeń sportowych zarejestrowanych we włoskich federacjach i komitecie olimpijskim
Świetny materiał ;) dziękuję!
OdpowiedzUsuńBardzo doby wpis, pozdrawiam i śledzę dalej :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawy, czy wloscy pracodawcy tez podnosili przy okazji tych zmian larum, ze koszty pracy znacznie wzrosna i to bedzie skutkowalo zwiekszeniem bezrobocia.
OdpowiedzUsuńDroga Dee, mam pytanie: pracuję w szkole językowej jako lektor, do tej pory miałam contratto a progetto (właściwie mam, do grudnia) i, jak się niedawno dowiedziałam, od stycznia mam przejść na contratto di collaborazione coordinata e continuativa. W przypadku contratto a progetto sprawa była ewidentnie naciągana, ponieważ rodzaj i tryb wykonywanej przeze mnie pracy spełniał wszystkie kryteria "falszywosci", o których piszesz wyżej. Czy nowa umowa (a collaborazione coordinata e continuativa) jest w tym układzie zgodna z prawem Twoim zdaniem? Reforma miała przecież wyeliminować możliwość zatrudniania ludzi na smieciowkach, a przecież co.co.co w praktyce jest tym samym co co.co.pro. i okazuje się (o ile zostałam dobrze poinformowana) że pracodawca i tak jeśli nie chce zatrudnić cię na "prawdziwej umowie, to i tak ma furtkę, tyle że pod inną nazwą. :/
OdpowiedzUsuńJeśli wykonywana przez Ciebie praca jest organizowana i nadzorowana przez pracodawce, musisz pojawiać się w pracy w określonych godzinach i pracować w siedzibie firmy, to bez względu na to, jak pracodawca nazwie umowę, to nadal będzie to praca najemna ukryta za co.co.co. Tak wiec według mnie nie jest to zgodne z przepisami, choć jestem pewna, ze pracodawca tak skonstruuje umowę, by Twoje "podporządkowanie" z niej nie wynikało, a Ty nadal będziesz ukrytym pracownikiem najemnym.
UsuńCzyli pomimo tych ostatnich zmian i reform, nadal istnieje furtka pozwalająca na takie sformułowanie umowy? Miałam nadzieję, że Jobs Act tę furtkę zamknie raz na zawsze (bo przecież choć można pewne rzeczy ująć w umowie w różny sposób, to jednak nie powinno być możliwe takie obchodzenie prawa - koniec końców na jak wiele sposobów można zinterpretować pracę nauczyciela w szkole językowej i wynikające z niej obowiązki czy zasady, takie jak podleganie stałym godzinom pracy, nadzorowanie pracy przez pracodawcę poprzez obserwacje lekcji czy kontrolę dokumentacji czy chociażby konieczność pojawiania się w siedzibie szkoły)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMoim skromnym zdaniem Twój pracodawca nie może podpisać z Toba umowy co.co.co., co nie oznacza, ze nie spróbuje tego zrobić. Konsultanci ds. prawa pracy potrafią być bardzo sprytni i wpisują do umów odpowiednie formułki, a pracodawcy liczą na to, ze pracownik nie zgłosi nigdzie nieprawidłowości i ujdzie mu wszystko na sucho. Jobs Act przewiduje, ze zniesienie umów współpracy dotyczy również co.co.co., jeśli umowy te tak naprawdę dotyczą wykonywania w sposób stały i ciągły powtarzających się czynności na rzecz tego samego pracodawcy, który narzuca sposób, miejsce i czas ich wykonywania - trudno jest mi sobie wyobrazić nauczyciela, który przychodzi na lekcje, kiedy chce, uczy, czego chce i sam decyduje, gdzie lekcje się odbędą. Każdy sędzia będzie zmuszony uznać, ze to praca najemna.
UsuńRozumiem... Oczywiście osobną kwestią pozostaje, że zaskarżenie pracodawcy do sądu oznacza w praktyce konieczność pożegnania się z miejscem pracy - nie mówię o aspekcie prawnym, ale bardziej "ludzkim" - chyba mało kto miałby ochotę pracować dla kogoś, kogo wcześniej podał do sądu ;-) trzeba dobrze zważyć wszystkie za i przeciw.
OdpowiedzUsuńW każdym razie dziękuję za pomoc!