Nadszedł
dzień, w którym miałam stawić się na umówione spotkanie w urzędzie meldunkowym w celu złożenia wniosku o wydanie mi
zaświadczenia o prawie stałego pobytu (attestato di soggiorno permanente).
Jak już wspominałam wczoraj na fejsie, byłam święcie przekonana, że dziś urząd
pozwoli mi jedynie złożyć wniosek, a po odbiór zaświadczenia będę musiała się pofatygować
za jakiś czas, składając wizytę w municipio po raz trzeci (!). Czy miałam
rację?
Poniekąd
miałam. A dlaczego poniekąd, zaraz zobaczycie.
Już
miałam wychodzić rano z domu, już chwyciłam torbę i klucze, gdy coś mnie
tknęło. Kurde, ma rację Anna Maria, co to wątpliwości wyrażała wczoraj na
Facebooku – to niemożliwe, żeby urząd
nie chciał ode mnie w zasadzie żadnego dokumentu. Wprawdzie upewniałam się,
czy Pan Urzędnik na pewno wręczył mi kompletną listę i Pan Urzędnik zacięcie
kiwał głową, że tak, że nic innego nie potrzeba, ale przecież życie nauczyło
mnie nie ufać włoskim urzędnikom. Zawierzyłam więc intuicji i w biegu chwyciłam
ostatni odcinek pensji (busta paga),
coby złego nie kusić i w razie czego mieć pod ręką jakiś świstek
potwierdzający, że pracuję i nie żeruję na włoskich podatnikach.
W
urzędzie wzięłam numerek i karnie ustawiłam się w kolejce, po czym zostałam
wezwana przed oblicze Pani Urzędniczki schowanej za szybą (tak na marginesie,
dlaczego we włoskich urzędach tak rzadko spotyka się stanowiska „otwarte”,
pozwalające petentowi spocząć na krześle na wprost urzędnika?). Podałam
karteczkę z datą spotkania oraz dokumenty wymienione na wykazie wręczonym mi
miesiąc temu: dowód osobisty + ksero,dwa
znaczki skarbowe o wartości 16 euro i zaświadczenie o legalnym pobycie (attestato di regolare soggiorno).
Pani
Urzędniczka popatrzyła, przeanalizowała, a następnie zapytała... czy przyniosłam ostatni odcinek pensji!
Ręce opadły mi do samej ziemi, uśmiechnęłam się krzywo i, pokazując Pani
Urzędniczce wykaz dokumentów wręczony mi przez jej własny urząd, zwróciłam
uwagę na fakt, że nic takiego na wykazie nie widnieje. Dodałam przy tym, że mnie
również wydało się to dziwne, dlatego dwa razy pytałam jej kolegę, czy jest
absolutnie pewien, że nie muszę w żaden sposób udowodnić, że spełniam warunki
ustawy nr 30/2007, na co Pani Urzędniczka
zareagowała rozdzierającym westchnieniem i komentarzem: „No wiem...”. NO WIEM. Ja też wiem, droga
pani urzędniczko. I tylko dzięki temu się wycwaniłam i odcinek pensji
przyniosłam, proszę bardzo, ale co by się stało, gdybym go ze sobą nie zabrała?
„Musiałabyś go
donieść w dniu odbioru zaświadczenia”, odrzekła urzędniczka. Aha. Czyli biedny obywatel
ma latać do urzędu trzy razy, trzy razy umawiać się na spotkanie, trzy razy
zajmować czas urzędnikom (którzy mogliby zużytkować go na zajęcie się innymi
petentami), bo urząd nie pomyślał, że może jednak lepiej byłoby napisać na
wykazie WSZYSTKIE wymagane dokumenty?
Jak
się pewnie domyślacie, dzięki temu, że miałam przy sobie ten nieszczęsny
odcinek pensji, otrzymałam zaświadczenie
od ręki. Gdybym jednak go nie przyniosła, zgodnie z moimi przewidywaniami
czekałaby mnie kolejna podróż do urzędu...
Moje świeżo otrzymane zaświadczenie
Gwoli wyjaśnienia – po co mi
zaświadczenie o prawie stałego pobytu?
Ponieważ
takie pytanie pojawiło się w komentarzach pod poprzednim tekstem, może wyjaśnię Wam, czy i do czego może przydać się zaświadczenie o prawie stałego pobytu.
Jak już pisałam tutaj, po pięciu latach legalnego pobytu uzyskujecie prawo
do przebywania we Włoszech bez względu na to, czy spełniacie warunki ustawy nr
30/2007, czy nie. Oznacza to, że nie musicie pracować, posiadać odpowiednich
środków na utrzymanie, ubezpieczenia zdrowotnego itd. – nikt nie może
kwestionować Waszego prawa pobytu tutaj, nieważne, jaka jest Wasza sytuacja
życiowa. Utrzymujecie też prawo do wszelkiego rodzaju świadczeń oraz
przysługuje Wam prawo do opieki zdrowotnej na czas nieokreślony, a więc ASL nie
może rejestrować Was czasowo w SSN.
Prawo stałego pobytu
uzyskujecie bez względu na to, czy macie potwierdzający to świstek papieru, czy
nie – jego
posiadanie nie jest obowiązkowe. Art. 16 ustawy nr 30/2007 wprowadził
jednak odpowiednie zaświadczenie, wydawane na wniosek obywatela UE, by ułatwić nam życie – to prawda, że
czasem trzeba się nabiegać, naprodukować trochę dokumentów i wydać 32,52 euro
(dwa znaczki skarbowe o wartości 16 euro – jeden naklejany jest na wniosek,
drugi na zaświadczenie – plus znaczek skarbowy za 0,52 euro, tzw. diritti di segreteria), lecz z drugiej
strony unikniecie w ten sposób udowadniania później (np. w ASL), że
rzeczywiście prawo stałego pobytu posiadacie. Zaświadczenie ważne jest na czas nieokreślony, więc wystarczy
pomachać nim przed nosem urzędnika i tyle, nie może się do niczego przyczepić.
Ja rownież załatwiając ten dokument myślałam ze stracę włosy, az pani urzędniczce ze strony unii europejskiej wydrukowałam co i jak ale była oburzona ze podważam jej kompetencje... Jak tylko siedzą i nie sa w stanie zobaczyc nawet w internecie o co chodzi , a biuro w gminie które tylko zajmuje sie pobytami stałymi...śmiech na sali :)
OdpowiedzUsuńHej! Czy posiadajac soggiorno permanente oznacza ze mamy prawo do tessera sanitaria i jestesmy dzieki temu ubezpieczeni zdrowotnie?
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, co wyjaśniłam tutaj:
Usuńhttps://deeoswajawlochy.blogspot.com/2013/03/prawo-staego-pobytu.html